Od autorki

Satu Mare (po węgiersku Święta Maria) albo w języku jidysz Satmar to miasto na pograniczu Węgier i Rumunii. Jak doszło do tego, że chasydzka sekta wywodzi swą nazwę od chrześcijańskiej świętej? Otóż węgierski Żyd, prawnik i dziennikarz Rudolf Kasztner, który podczas drugiej wojny światowej uznał za swą misję uchronienie prominentnych Żydów od niechybnej śmierci, uratował rabina z tego miasta. Ten wyemigrował później do Ameryki i zyskał wielką rzeszę zwolenników wśród innych ocalałych oraz założył chasydzką sektę, którą nazwał na cześć swego rodzinnego miasta. Inni ocaleni rabini także zaczęli nazywać swoje sekty na cześć miasteczek, z których pochodzili, chcąc w ten sposób przechować pamięć o sztetlach i wspólnotach unicestwionych przez Holokaust.

Amerykańscy chasydzi z entuzjazmem powrócili do swej cudem uratowanej spuścizny – zaczęli nosić tradycyjne stroje i komunikować się, jak ich przodkowie, wyłącznie w jidysz. Wielu z nich z rozmysłem sprzeciwiało się utworzeniu państwa Izrael w przekonaniu, że ludobójstwo dokonane na Żydach było karą za asymilację i syjonizm. Co jednak najbardziej istotne, chasydzi skupili się na reprodukcji, pragnąc w ten sposób zrekompensować śmierć licznych ofiar Zagłady i na nowo pomnożyć swoje szeregi. Do dzisiaj społeczności chasydzkie rozrastają się dynamicznie, co ich członkowie postrzegają jako ostateczną zemstę na Hitlerze.